9 Reasons Jon Snow Daenerys Targaryen Are Obviously Soulmates
Jeśli oglądasz „Grę o tron”, wiesz, że nie brakuje romantycznych wątków, na których fani mogą się skupić. Ale jeśli chodzi o gorączkowe spekulacje na temat miłości w Siedmiu Królestwach, jest jedna para, która jest bardziej ekscytująca, ciekawsza i bardziej nieunikniona niż jakakolwiek inna: Jon Snow i Daenerys Targaryen.
Nie ma znaczenia, że nigdy się nie spotkali lub że są obecnie oddzieleni kilkoma oceanami i gigantyczną ścianą lodu; Jon i Dany są wyraźnie przeznaczeni do znalezienia miłości, z oczywistych powodów. Oto dlaczego Lord Dowódca i Królowa Smoków muszą połączyć się przed finałem serii.
- Podzielają entuzjazm do posiadania egzotycznych zwierząt domowych.
Kluczem są wspólne interesy!
- Łączy ich też brak entuzjazmu do zmiany ubrania.
W następnym odcinku „Czego nie nosić w Westeros”: roztargane futro Jona Snowa i kombinacja bryczesów i tuniki Daenerys w końcu zostają wrzucone na ognisko.
- Obaj zajmują ważne stanowiska kierownicze, do których mogą lub nie mają kwalifikacji.
- Oboje pochodzą z rodzin z pewnym dziedzictwem wymierzania sprawiedliwości przez przemoc.
- Jon i Daenerys mają niesamowitą tolerancję na ekstremalne temperatury.
Chociaż na przeciwległych końcach spektrum – ale hej, oznacza to, że mogą sprzeczać się o ustawienie termostatu, tak jak każda inna długoterminowa para.
- Oboje wiedzą, jak to jest stracić kogoś, kogo kochasz... i że to jest, hm, cała twoja wina.
Powodzenia w znalezieniu kogoś innego, komu możesz powiedzieć: „Byłem mniej lub bardziej bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć mojego współmałżonka” i kazać mu powiedzieć: „KOLEJ, ja też!”.
- Oboje mają skomplikowane relacje z rodzeństwem.
- I nie zdradzając zbyt wiele, powszechny konsensus jest taki, że mają ze sobą więcej wspólnego, niż którykolwiek z nich wie.
W tym momencie teoria znana jako R + L = J została prawie ustalona jako pewna rzecz - i jeśli fani mają rację, więź między Jonem i Daenerys jest wykonana z czegoś grubszego niż lód lub ogień.
- A skoro już o tym mowa, bądźmy szczerzy: saga George'a R.R. Martina mogłaby równie dobrze nazywać się „Pieśń o spoilerze i spoilerze”.
Nawet nie wiemy, dlaczego tak się wstydzimy. Lód i ogień? GEE, GDZIE KIEDYKOLWIEK TO MOŻE BYĆ.